literature

[APH] [OC] Opiekunka

Deviation Actions

VaniLaila's avatar
By
Published:
944 Views

Literature Text

Kochaj mnie. O nic więcej nie proszę. Zobacz ile dla ciebie robię. Przychodzę codziennie, mimo, że niemal wszyscy stracili już nadzieję. Opiekuję się tobą. Odgarniam ci włosy z twarzy, pilnuję, by bandaże były świeże, a w rany nie wdało się zakażenie. Siedzę z tobą, opowiadam. Nie odpowiadasz mi, ale to nic. Niedługo się obudzisz i będziemy mogli prowadzić normalną rozmowę. Może nawet odważę się w końcu powiedzieć ci, co do ciebie czuję? Na razie tylko moja troska stanowi wyraz mojej miłości.
Cieszę się, że jesteśmy tu sami. Postarałam się o to. Podjęłam środki niezbędne do odstraszenia każdego, kto mógłby się tobą zainteresować. Chyba zadziałały, bo jak do tej pory nikt nie stawił się pod bramą pałacu z zamiarem odwiedzenia cię. Zresztą, nawet  gdyby przyszedł, odesłałabym go. Przecież jesteś bezpieczny pod moją opieką, czyż nie? Dbam o ciebie i o to, byś był bezpieczny. To nie tak, że chcę cię mieć tylko dla siebie- nie jestem aż tak zaborcza. Po prostu nie znoszę tych kilku osób, które zajmują szczególne miejsce w twoim sercu. Wiesz czemu? Bo zajęli miejsce, które należało się mnie. Byłam przy tobie zawsze, gdy tego potrzebowałeś. Od dziecka moim jedynym celem było dbanie o ciebie, o twoje szczęście i bezpieczeństwo. Coś mi się za to należy. Cokolwiek…
Pukanie do drzwi wyrywa mnie z zamyślenia. Do pokoju wchodzi służąca, trzymająca w dłoniach miednicę wypełnioną wodą. Przez ramię przewiesiła sobie miękką szmatę. Kładzie to przy twoim łóżku, tuż obok mnie. Mamroczę ciche podziękowanie i przestaję zwracać na nią uwagę. Moczę szmatę w ciepłej wodzie, wykręcam mocno i przystępuję do przemywania twoich ran. Najpierw twarz. Płomienie bezlitośnie smagały twoje policzki, zostawiając na nich paskudne poparzenia. Z radością zauważam, że lewa strona twarzy zaczęła się ładnie goić. Ostrożnie przecieram mokrą szmatką twoje czoło. Przesuwam dłonią po kilkudniowym zaroście i wzdycham ciężko. Niedługo znów będę musiała cię ogolić. Mogłabym zrobić to nawet dzisiaj, ale wtedy mogłabym nie mieć czasu na zmianę twoich bandaży. Niestety, jako stolica mam masę obowiązków i nie mogę zostać przy tobie tyle, ile bym chciała.
Odkładam szmatkę z powrotem do miednicy, po czym delikatnie zsuwam z twojej piersi wełniany koc. Jesteś okropnie blady. Białe jak śnieg prześcieradło, na którym leżysz zlewają się z odcieniem twojej skóry. Przygryzam wargę, męcząc się z rozwiązaniem jednego z opatrunków. Pamiętam, że wiązałam je mocno, ale żeby aż tak? Dobrze, że jestem przygotowana na taką ewentualność. Na nocnym stoliku, obok bandaży leżą nożyce. Najdelikatniej jak umiem rozcinam opatrunek na twojej piersi. Zwijam zużyty materiał w kulkę i rzucam na podłogę. Spoglądam na twoją odsłoniętą pierś. Rana wygląda okropnie. Długa pręga ciągnąca się od lewej pachy aż po prawą pierś, sczerniała i zaropiała na brzegach. Całkowicie odwraca uwagę od rozległych poparzeń. Robię co mogę, by ta rana zagoiła się tak, jak wszystkie inne, ale z dnia na dzień utwierdzam się w przekonaniu, że nie jestem w stanie pomóc tak, jakbym chciała. W najlepszym wypadku zostanie ci paskudna blizna, w najgorszym… wolę o tym nie myśleć.
Założenie nowych bandaży kosztuje mnie sporo czasu i energii, ale koniec końców jestem z siebie zadowolona. Tym razem upewniłam się, że będę w stanie rozwiązać je w każdej chwili. Przeczesuję dłonią twoje włosy i uśmiecham się delikatnie. Oczyma wyobraźni widzę, jak twoje powieki unoszą się powoli. Spoglądasz na mnie i uśmiechasz się. Oczywiście nic takiego się nie dzieje. Śpisz, jak gdyby nigdy nic. Zabieram rękę. Muszę już iść, obowiązki wzywają. Ivanowi nie podoba się, że spędzam z tobą tyle czasu. Gdyby tylko wiedział, jak wiele dla mnie znaczysz… O wiele więcej niż cała ta wojna.
Nim wstanę, muskam ustami twoje chłodne czoło. Kocham cię odkąd pamiętam. Któregoś dnia zrozumiesz, jak wiele dla ciebie robię i też mnie pokochasz.
Sama nie wierzę, że udało mi się napisać jakieś opowiadanie od początku do końca i to nie w ramach pracy domowej xD
Dziękuję :iconsakurowa: za poprawienie błędów ^^
Tak w skrócie to bardzo chciałam napisać coś związanego z epoką napoleońską i jakoś tak szukając pomysłu zaczęłam wyobrażać sobie Petersburg opiekującą się Moskwą po wielkim pożarze Moskwy, który niemal doszczętnie spalił miasto. I reszta jakoś sama poszła ^^; Wybaczcie całkowity brak fabuły ._.

Sankt Petersburg & Moskwa należą do mnie ^^
Comments131
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
maisha737's avatar
Ech smutne nadzieje zakochanej... Szkoda,że ta miłość nie jest odwzajemniona.
Fajnie, że przedstawiłaś postać "z drugiego planu" dla Moskwy. Miło się o Petrze czytało :).